Z Łomży kierunek Majdan. Miejsce pewnej leśniczówki …
Za Łomżą dorwała mnie burza i ulewa.
Widziałem ją już z daleka po prawej. Myślę – przejdzie bokiem, albo ja przejadę bokiem – spadną trzy krople, to się zatrzymuje się i zakładam strój przeciw deszczowy. Spadły trzy krople – jak się zatrzymałem na poboczu – spadło już ich tysiące. Zmoczyło mnie gdy walczyłem z wyciąganiem kurtki i spodni z kufra, z pokrowców, odpinanie, zakładanie – no i już jestem cały mokry. Po co zdjąłem kask ? 🙂 W koło waliły pioruny, latały gałęzie. Ubrany ruszyłem dalej … po około 10km zaświeciło słonce. Jadąc dalej się suszyłem.
Burza dorwała jeszcze później pod Wyszkowem ale o tym w następnych wpisach.